fbpx

KARTY PISANE JĘZYKIEM MIŁOŚCI

język miłości na co dzień

Język miłości to sposób komunikacji, a właściwie komunikacja, która jest skontaktowana z naszym sercem.

Czy zdarzyło Ci się mówić rzeczy, których tak naprawdę nie miałaś na myśli?

Czy zdarzyło Ci się krzyczeć, kiedy tak naprawdę chciałaś kogoś przytulić?

Czy zdarzyło Ci się mówić i mieć wrażenie, że nikt Cię nie słucha?

Czy czułaś się kiedyś jak najgorsza matka na świecie?

Czy mówiłaś coś kiedyś z troski, a ktoś odebrał to jako atak?

Czy bywa, że czujesz się niezrozumiana, samotna?

Czy prosisz wiele razy o różne rzeczy, które potem i tak robisz sama?

Czy są dni kiedy wszystko w Tobie krzyczy, że masz już dość?

Czy zdarza się, że proste komunikaty, które wypowiadasz do bliskich są ignorowane i nie dostajesz tego czego chcesz?

Język buduje naszą rzeczywistość, naszą codzienność. Codzienne, proste sytuacje, ale też codzienne wymagające sytuacje zazwyczaj pełne są jakiś zdań, słów, wyrażeń, komunikatów, rozmów, ale też monologów. Znasz to?

Język jest codziennością. Jest z nami zawsze i wszędzie. Używamy go bardzo często nieświadomie, słowa z naszych ust często lecą jak pociski wycelowane w inne osoby. Język składa się ze słów, słowa łączą się w zdania. Czy można dostrzec różnicę w zdaniu:

  • Przestań marudzić, boli mnie głowa!
  • vs
  • Bardzo rozbolała mnie głowa. Czy dobrze słyszę, że w Twoim środeczku również coś się dzieje? Zrobię sobie herbatę, usiądę i porozmawiamy, dobrze?

W kartach z językiem miłości skupiam się na komunikacji z dziećmi, ponieważ to mój synek, był i jest dla mnie największym nauczycielem i uczniem. I to w komunikacji z nim zaczęłam doświadczać jak wielkie zmiany w moim życiu zapoczątkowała komunikacja w której konstrukcja zdania opiera się w pierwszej kolejności na tym co we mnie! Nie na tym co Ty masz zrobić, bądź nie. Chodzi w pierwszej kolejności o to co we mnie, w relacji z Tobą. I tutaj możemy mieć bardzo różnie. Dla kogoś rzucanie piaskiem jest zachętą do zabawy, dla kogoś innego jest granicą, której się nie przekracza

 

Język miłości to nie jest zestaw zdań i magicznych słów, które mają zaczarować nasze dzieci i otoczenie. To nie jest język manipulacji. To nie jest sposób na trudne sytuacje i konflikty, na sytuacje podbramkowe, kiedy wszystko inne już zawiodło: prośby, groźby, ostrzeżenia, spokojny opis sytuacji itd. To nie jest coś, co prowadzi do osiągnięcia jakiś korzyści czy tryumfu zwycięstwa, bo ktoś robi coś tak, jak ja chcę. Język miłości działa wtedy, kiedy płynie z głębi naszego serca i jest kontynuacją naszej decyzji o partnerskiej relacji z naszymi dziećmi. 

Język miłości to nie fiszki do nauczenia się ich na pamięć, mimo że proponuję nowe i bardzo konkretne konstrukcje językowe. To, co głównie stoi za tymi słowami to przestrzeń, w której akceptuję siebie i akceptuję moje dziecko. To łódź, którą płynę i odkrywam coraz to nowe światy i możliwości. Język miłości daje mi poczucie bezpieczeństwa i otula moją pewność siebie, że zawsze i w każdej sytuacji zadbam o siebie, bo kocham siebie. Kiedy kocham siebie, umiem też we właściwy sposób dawać i przyjmować tą miłość, troskę i opiekę moim najbliższym. Sama jestem miłością – emanuję miłością. 

Nasze dzieci pytają nas TU i TERAZ: Jak Ty się z tym czujesz mamo? Jak Ty odbierasz moją złość tu i teraz? Złościsz się mamo? Czujesz złość mamo? Jak Ty manifestujesz swoją złość? 

Czemu dziś się złościsz/ smucisz/cieszysz mamo? Co czujesz? Kim jesteś?

Nasze dzieci zaglądają do naszych serc. Idą tam bezpośrednio, idą drogą na skróty, bo mają swój złoty i magiczny klucz, są z nami przecież bezpośrednio połączone. A tam czasem jest pusto, smutno, zimno, boleśnie. Tam w sercach mam często stoi mała dziewczynka, która prosi o bezinteresowną miłość, o uwagę, o troskę, o bezpieczeństwo, którego sama sobie nie daje.

Boimy się złości i mówienia „nie”, ponieważ wiele z nas doświadczyło ich w sposób, który był wymierzony przeciwko nam. Był atakiem i oskarżeniem wymierzonym w naszą stronę w komunikacji:

– Ty spadłaś z drzewa, a ja Ci przecież mówiłam, że masz tam nie wchodzić.

– Ty nie nauczyłaś się i dostałaś pałę i teraz ja się za Ciebie wstydzę.

– Ty przewróciłaś się i podarłaś spodnie, a mówiłam Ci, że masz nie biegać.

To, co ja tutaj widzę to przerzucanie odpowiedzialności na dziecko za emocje rodzica – bo przecież Ci mówiłam.

Jest to złość wyrażana krzykiem/straszeniem w komunikacji, w której obwiniane jest dziecko za złość/poczucie winy rodzica: Ty spadłaś z drzewa, a ja Ci przecież mówiłam, że masz tam nie wchodzić. 

A gdyby usłyszeć:

Czuję złość, złość na siebie, że nie mogłam uchronić Cię przed tym upadkiem. Widzę, że bardzo Cię boli. Tulę mocno ❤️ Kocham Cię.

Bo co z reguły kryje się za krzykiem? Wewnętrzne rozdarcie. Coś chciałam, ale wydarzyło się inaczej. Za krzykiem jest wołanie o pomoc. Krzyczy o pomoc zarówno dziecko jak i mama. A krzyk dziecka jest podwójny, bo jednocześnie komunikuje granice i potrzeby samego siebie oraz jest manifestacją potrzeb mamy zamknięty w słowach: 

– Tam patrz, jeśli Cię to złości mamo, to przyjrzyj się temu, nazwij to i uwolnij w świadomy i bezpieczny dla nas sposób mamo! Bo ja uczę się od Ciebie, jak mam wyrażać swoją złość/smutek/radość. Pokaż mi, jak mam to zrobić w bezpieczny dla nas sposób.

Ja nie chcę. Ja chcę. Czego ja chcę? Co ja lubię? Kim jestem?

Przykład

Jesteś u fryzjera. Leci zbyt ciepła woda, kiedy masz spłukiwane włosy. Odezwiesz się? Czy zagryziesz zęby? Odsuniesz się albo sykniesz dopiero wtedy, kiedy woda będzie naprawdę gorąca? Doprowadzisz siebie na skraj wytrzymałości i dopiero wtedy zadbasz o siebie?

A może powiesz od razu: Nie lubię, kiedy woda jest taka ciepła, wolę chłodniejszą. Dziękuję.

O tym właśnie są karty z Językiem Miłości oraz eBook

Ja jestem, Ja czuję. Ja chcę. Ja nie chcę. Ja lubię. Ja nie lubię.

Można rozwijać to, co już jest. Ja rozwijam dla Was swoje własne doświadczenia i dzielę się tym mówiąc, że to działa. Język miłości działa. Język oparty na słowach, w których biorę odpowiedzialność za siebie – działa. Język, w którym komunikuje SWOJE granice, a nie stawiam granic innym ludziom, zwłaszcza dzieciom 💔działa.

Bo każdy z nas ma swoje granice i dziś może być ona w innym miejscu niż wczoraj. Dlatego zawsze pytam siebie: co czuję TERAZ i dlaczego tak się czuję?

Często słyszę o tym, by wziąć na siebie odpowiedzialność za daną sytuację – przyjąć zasadę, że jeżeli coś widzę, to znaczy, że w jakimś sensie mnie to dotyczy i jestem za to odpowiedzialna.

Czyli – nie oceniam i nie przerzucam winy na kogoś innego, tylko biorę odpowiedzialność za siebie – tym samym odbieram sytuację taką, jaką ona jest i skanuję ją poprzez to, co czuję w danym momencie. To bardzo uwalniające, bo pokazuje, że wszystko zależy ode mnie. Wszystko. Odpowiedzialność jest uwalniająca? Tak. Bo z bycia ofiarą sytuacji koronuję samą siebie na architektkę swojego życia. Ja jestem. Ja czuję. Ja chcę.

Z ogromną wdzięcznością zapraszam Cię do wspólnego odkrywania kart wyrażanych językiem miłości